O pogodzie niewiele, bo deszczyk umila nam życie. Grządki spłukane, ślimaki wcinają co się tylko da, zjadły m.in. wszystkie aksamitki i dalej dopisuje im apetyt.
W tunelu dosadziliśmy kolejne pomidory w miejsc tych, które zmarzły.
Malowanie też powoli idzie do przodu. W komórce poukładane, narzędzia wyczyszczone i pomalowane.
Od malowania ścian na zewnątrz zostało trochę farby, żal wyrzucić bo była nie taka tania. Jest też unigrunt, a zatem do roboty. Do wewnątrz był trochę za ciemny kolor, ... skok do sklepu ... jest puszka białej ... i szczotka w ruch ... góra domku pomalowana ... i posprzątana.
Przyszła pora na dół, a tu nie będzie tak prosto i tak szybko. Na początek remontu doczekała się " staruszka angielka",
a jak wyschnie i będzie można w niej palić za i zabieramy się za ściany i drzwi wejściowe. A na "deser" - malowane dachu ...
Jeśli mowa o działce, to oczywiście nie może zabraknąć kwiatków.
Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze pod postem "komunijnym" i cieszę się, że podobają się Wam moje prezenty dla wnuka.
Elu - dziękuję za udostępnienie wzoru na obrazek
DZIĘKUJĘ ZA ODWIEDZINY OBSERWUJĄCYM, CZYTAJĄCYM I
PISZĄCYM.
Pozostawione przez Was komentarze jeszcze bardziej
dopingują mnie do pracy.
Zapraszam ponownie.
Do miłego