Za oknem pada śnieg, brr zimno i nieprzyjemnie
widok z okna II piętra
dlatego postanowiłam zrobić ciasto na piernik, który w lodówce dojrzewa przez 2 tygodnie, to prawie upiekę jeszcze przed Świętami
Dla zainteresowanych podaję przepis (jeszcze moja babcia go robiła)
1/2 kg miodu prawdziwego, tj. pól litrowego słoika
2 szklanki cukru
1 kostka margaryny Palma
To wszystko podgrzewać niemal do wrzenia, ciągle mieszając. Masę schłodzić (uwaga - bardzo szybko gęstnieje).
Do chłodniej lub prawie letniej masy dodajemy stopniowo wyrabiając:
1 kg mąki pszennej
3 całe jajka
3 ścięte łyżeczki sody oczyszczonej rozpuszczonej w 1/2 szklance zimnego mleka
2 torebki przypraw do piernika
siekane orzevchy, rodzynki, skórka pomarańczowa
Wszystko dokładnie wyrobić. Gotowe ciasto umieszczamy w garnku (ja daje do makutry), przykryć ściereczką lub obwiązać folią i wynosimy do chłodnej piwnicy lub do lodówki.
Ciasto dojrzewa przez 2 tygodnie.
Po 2 tygodniach ciasto wykładamy na stolnicę, obsypujemy mąką, wyrabiamy i dzielimy na 6 porcji. Wykładamy na jednakowe blaszki.
Pieczemy w temp. 150-180 stopni, do zrumienienia.
Placki smarujemy powidłem (dość grubo) i składamy po 3 placki. Wychodzi dwa duże pierniki. Całość oblewamy polewą bądź rozpuszczona czekoladą. Po kilku dniach piernik jest miękki i smaczny. Długo może siedzieć owinięty w folię aluminiową.
Można też z tego ciasta upiec ciasteczka-pierniczki.
Życzę smacznego.
A mój grudnik, tym razem czerwony, właśnie kwitnie
Pozdrawiam Wszystkich cieplutko.
Danuta
Do miłego....